Czasem wszystko, czego potrzeba, to odrobina zieleni, dwie zakochane osoby i wolne popołudnie.
W ogrodzie botanicznym w Powsinie każdy zakręt to inna opowieść – bambusowy gaj, kaktusy jak z Arizony, japoński spokój wśród krzewów.
Nie trzeba jechać na drugi koniec świata, żeby złapać różnorodność i atmosferę. Wystarczy otworzyć oczy – i dać się poprowadzić.
To miejsce ma w sobie coś filmowego – jakby wszystko działo się trochę wolniej, trochę ciszej, z większą uważnością.
Tło zmieniało się z każdym krokiem – od minimalizmu roślinności pustynnej, po bujne, wilgotne liście w szklarni.
A między tym wszystkim Oni – zakochani, spokojni, obecni.
13/05/2025